poniedziałek, 16 czerwca 2014

Przygoda z Panem Akwizytorem

Spotkała mnie dzisiaj dość typowa sytuacja, w której cierpią naiwne młode dziewczęta. W tym przypadku tym dziewczęciem byłam ja.

Wracam sobie spokojnie do domu. No dobra, nie spokojnie. Cała torba napchana różnymi rzeczami, w drugiej ręce reklamówka z jedzeniem na wynos. Słońce grzeje, ale uznałam, że skoro został mi jeden przystanek to się przejdę. W słuchawkach śpiewa Kalina Jędrusik, a ja od kilku godzin chciałabym już być w domu.

Zaczepia mnie pewien Pan. Powiedziałabym, że elegancko ubrany Pan, ale to by była duża przesada. Pan (nazwijmy Go po prostu Panem) należący raczej do lekko puszystych, z niezbyt prostymi zębami (dobrze mi dzisiaj idzie używanie eufemizmów), w koszuli wyglądającej jakby zaraz miała na nim pęknąć, zabijając mnie guzikami przy okazji i w czarnych jakości typowo rynkowej pseudo-wyjściowych spodniach, ale dobrze, nie każdego stać na garnitur.

Pan zatrzymuje mnie i pyta:
-Czy jest Pani z Łodzi?
No super, fajnie się zaczyna... Zaraz będzie chciał mi coś wcisnąć. Ciekawe co? Magiczne fasolki, czy ubezpieczenie?
-Tak, jestem. - odpowiadam chcąc jak najszybciej trafić do domu
-To świetnie! - odpowiada Pan jakby zaraz ze szczęścia miał popuścić w swoje jakże piękne spodnie
Teraz następuje gadka-szmatka. Okazuje się, że Pan ma perfumy firmy, o której pierwszy raz w życiu słyszę, pudełko pokazuje mi, że to chyba dlatego, że nie bywam na rynku.
-Mam takie wspaniałe perfumy, ja Panią psiknę, Pani mi powie które lepsze, Pani jest wybrana, taka elegancka dziewczyna, jakie ładne różowe buty, to jest akcja sponsorowana, czy widziała Pani reklamy w drogerii...
Powoli od tego wszystkiego robi mi się słabo i chcę jeszcze szybciej pokonać te kilkaset metrów, i znaleźć się w domu. Kokietujący mnie Pan jednak nie daje za wygraną.
-Wie Pani ile kosztują te perfumy? 59 euro! To w przeliczeniu na złotówki prawie 300 zł! To dużo, czy mało? Ale dzisiaj akcja sponsorowana, dwa flakoniki za darmo dla Pani... Niech tylko Pani powie, czy firma ma 8, czy 10 lat?
Dobrze, gdzie jest kruczek? Dajcie mi iść do domu ludzie, bo zaraz zwariuję... Kalina śpiewa rozpaczliwie "S.O.S", w tym momencie mogłabym śmiało dołączyć do niej.
Pan wpycha mi do rąk dwa flakoniki, pyta komu bym je dała, bo jeden dla mężczyzn, jeden dla kobiet...
-Więc dla Pani będą 3 flakoniki. Jeden dla Pani, jeden dla mamy, jeden dla taty i to tylko za 119zł! Tylko proszę drobnymi...
Super, wspaniale, świetnie. Jak wybrnąć? Pachnę niczym fekalia w lesie, bo Pan Akwizytor już mnie psiknął, a teraz chcę moich pieniędzy.
-Eee... ja chyba nie mam tyle gotówki, zaraz sprawdzę... Bo wie Pan, wczoraj byłam na zakupach... No, niestety, mam tylko 40zł... - odpowiadam licząc, że się odczepi.
-To Pani mi da te 40zł i zapach jest Pani. Tylko niech Pani nikomu nie mówi. Nie będzie się mogła Pani odpędzić od facetów. - mówi Pan wciskając mi do ręki pseudo-francuskie perfumy.
I teraz w mojej blond czaszce nastąpiło zaćmienie. Dałam mu te 40 zł.
Po odejściu kilku metrów trafiłam na ziemię. Coś Ty znowu zrobiła?! Super, 40zł wyrzucone w błotko. Brawo, brawo Ariadna. Wiesz ile mogłaś mieć za to słodyczy?

Jednak ja mam podejście, że nic się nie dzieje bez powodu. Przez 20 minut polamentowałam i moje genetyczne skąpstwo wywołało wyrzuty sumienia, ale po chwili uznałam, że po prostu mam nauczkę, że jak się z kimś rozmawia to się wyjmuje słuchawki z uszu i że nie daje się komuś kasy, żeby się odczepił. Uznałam, że 40 złotych to nie są jakieś wielkie pieniądze, że raz się zaoszczędzi, a za chwilkę się kupi coś bezużytecznego... Takie życie.

Piszę ten post po to, żebyście po prostu uważali na akwizytorów z perfumami Lavezzi. Od razu uciekać i krzyczeć z Kaliną Jędrusik "S.O.S". Co prawda Kalina śpiewa o miłości, ale możemy zamienić miłości na czujności i będzie adekwatne. W internecie, skarbnicy informacji o wszystkim nie znajdziecie słowa o istnieniu tej marki. Chyba, że liczymy ostrzeżenia takie jak moje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz